KASZUBY. Niszczejące kaplice. Na zdewastowanym cmentarzu protestanckim znajdują się resztki nagrobków pozbawione w większości elementów metalowych. Na podłodze leżą resztki trumien, przez dziurawy dach zwisają pnącza…
WARTO ZOBACZYĆ i ocalić od zupełnego zapomnienia.
Kaplice cmentarne Fot. Daniel Dempc
Wybrałem się na małą wycieczkę – do protestanckich kaplic cmentarnych północnych Kaszub. Punktem wyjścia była lektura strony Pomorskiego Forum Eksploracyjnego (www.forum.eksploracja.pl). Opisane tam są różne ciekawe miejsca, także te mniej znane. Wybrałem cztery, moim zdaniem, najciekawsze, dość dobrze zachowane kaplice w Salinie, Przebendowie, Borkowie Lęborskim i Starzyńskim Dworze.
Był początek maja, lekki deszcz podkreślał świeżą zieleń dopiero co rozwiniętych liści.
Zaczęliśmy od Salina najbardziej znanego z XVIII dworku szlacheckiego, który dziś jest częścią gospodarstwa agroturystycznego. Oprócz dworku we wsi jest neoromański kościół z XIX wieku. Na zdewastowanym cmentarzu protestanckim znajdują się resztki nagrobków pozbawione w większości elementów metalowych (złomiarze mieli tu swoje żniwa). Teren jest zarośnięty, trudno dostać się do niektórych miejsc. Na tym tle kaplica cmentarna rodziny von Rexin jest w zaskakująco dobrym stanie. Kilka lat temu została wyremontowana, sporadycznie jest używana do celów sakralnych.
Następnie pojechaliśmy do Przebendowa – obecnie wchodzącego do sołectwa Choczewko. Mieliśmy problem ze znalezieniem tamtejszej kaplicy. Nie daliśmy rady według mapy i dopiero jeden z mieszkańców Przebendowa skierował nas we właściwe miejsce. Bez jego wskazówek byłoby ciężko, bo nawet z niewielkiej odległości widać tylko las. Kaplica rodziny von Wittke niszczeje zapewne od czasów II wojny światowej. Wokół na cmentarzu niewiele nagrobków. Na niektórych można jeszcze odczytać nazwiska zmarłych.
Z Przebendowa tylko kawałek drogi do najciekawszego miejsca naszej wycieczki – Borkowa Lęborskiego. Wbrew nazwie wieś leży na terenie powiatu wejherowskiego. Jeszcze kilka lat temu teren cmentarza był gęsto zarośnięty, a do kaplicy prowadziła wąska ścieżka. Obecnie po wycince kaplicę widać z głównej drogi Puck – Słupsk. Nad wrotami widnieje napis „1857. Bergrabniss der Familie von Tesmar”. Ci Tesmarowie byli właścicielami 500-hektarowego gospodarstwa. Ich herb znajduje się w sali ratusza w Lęborku. Do kaplicy można wejść do środka po schodach. Na podłodze leżą resztki trumien, przez dziurawy dach zwisają pnącza jakiejś rośliny. Wpadające od góry światło nadaje temu miejscu niesamowitą atmosferę. Rozmawialiśmy z właścicielem sklepu w Borkowie. Opowiadał, że kiedyś w kaplicy były szczątki ludzkie, które potem pochowano poza nią.
Ostatni punkt wycieczki to kaplica grobowa rodziny von Grass w Starzyńskim Dworze. Prowadzi do niej aleja lipowa, która przepięknie wyglądała w tej majowej pochmurnej pogodzie. Na rogu alei i głównej drogi stoi bardzo oryginalny drogowskaz. Kaplica jest wyremontowana, wewnątrz nowe granitowe tablice poświęcone zmarłym z rodziny von Grass. Obok niewielki cmentarz.
Po drodze zwiedziliśmy jeszcze kilka miejsc niezwiązanych z kaplicami, np. ruiny młyna w Pużycach, niemiecki pomnik ofiar I wojny światowej w Wierzchucinie i zabytkowe zabudowania w Kłaninie.
Tekst i zdjęcia: Daniel Dempc