W październiku 2019 r. Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP objęło niniejszą sprawę monitoringiem pod kątem przestrzegania praw człowieka i obywatela, gdyż zachodzi zagrożenie naruszenia praw redaktor Strzemiecznej -Rozen a także redaktora Świderskiego w zakresie wolności słowa i prasy. Z ramienia Centrum Monitoringu Wolności Prasy toczący się proces sądowy obserwuje Maria Giedz. Sprawę prowadził sędzia Piotr Kowalski. Na rozprawę stawiła się pełnomocnik powódki, czyli Gminy Miasta Sopot, mec. Monika Nowińska-Retkowska, a także Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. Stronę pozwanej Joanny Strzemiecznej-Rozen reprezentował mec. Wenanty Plichta. Stawiła się również sama pozwana, a także pozwany Jakub Świderski.
Podczas rozprawy, która trwała pięć godzin Sąd rozpoczął przesłuchiwanie stron. Jako pierwszy zeznawał Jacek Karnowski. Jego zeznanie, po prawie trzech godzinach zostało przerwane, gdyż pozwana Joanna Strzemieczna-Rozen poprosiła o przyśpieszenie przeprowadzenia jej zeznania z powodu konieczności opuszczenia Sali rozpraw i udania się do bliskiej jej ciężko chorej osoby. Zeznanie Jacka Karnowskiego, a także pozwanego Jakuba Świderskiego będzie kontynuowane na kolejnej rozprawie, która odbędzie się 27 września 2022 r.
W pozwie Gmina Sopot zarzuca pozwanym fałszowanie informacji i brak rzetelności dziennikarskiej. Wymienione są, bardzo szczegółowo, na kilkudziesięciu stronach, zastrzeżenia do prawdziwości informacji na temat Sopotu zawartych w kilku audycjach: „W imieniu Sopocian” z 3 października 2017 r., „Pomorze samorządowe” z 23 października 2017 r., „Forum Panoramy” z 20 listopada 2017 r., „W imieniu Sopocian” z 28 listopada 2017 r., „Przegląd prasy polskojęzycznej” z 4 maja 2018 r. Zastrzeżenia są również do wykorzystania herbu miasta w jednym z wyemitowanych programów. Wszystkie te nieprawidłowości władze Sopotu przypisują Jakubowi Świderskiemu, który jest także byłym radnym Sopotu.
Konflikt pomiędzy obu panami, czyli Jackiem Karnowskim i Jakubem Świderskim trwa od lat, o czym wspomniały obie strony podczas rozprawy. Jednym z powodów jest zamieszczenie w gazecie „Obserwator Sopocki” w 2006 r. zdjęcia monidła (rodzaj portretowego wizerunku, najczęściej malowanego na podstawie zdjęcia, z podkolorowaniem jego pojedynczych elementów) z wizerunkiem mężczyzny przyjmującego kopertę. Scena najprawdopodobniej rozgrywa się w Sopocie, za co Świderski został skazany przez sopocki Sąd (o wyroku skazującym Świderskiego prezydent Karnowski powiedział podczas rozprawy), mimo iż zapewniał, że nie jest autorem owego monidła. Innym powodem, to fakt, że Świderski zdecydował się w 2010 r. kandydować na urząd prezydenta Sopotu i był konkurentem Karnowskiego – o tym również dowiedzieliśmy się na rozprawie od reprezentantów Gminy Sopot. Wcześniej obaj panowie działali w opozycyjnych do siebie grupach: Karnowski działał w PO, a Świderski sympatyzował z PiS.
W trakcie przesłuchań okazało się, że audycje wyemitowane przez TVP3 Gdańsk, które zdaniem władz Sopotu naruszały dobre imię gminy, nie wszystkie były autorstwa Jakuba Świderskiego, co przypisywały mu władze miasta. Ponadto niektóre z nich prowadzono na żywo z uczestnictwem mieszkańców Sopotu, więc prowadzącemu trudno było przewidzieć, co uczestnicy powiedzą na temat miasta oraz ich włodarzy. Jak zapewniała Joanna Strzemieczna-Rozen, autorzy programów na żywo próbowali bezskutecznie zaprosić do studia albo prezydenta miasta, albo któregoś z urzędników.
Jacek Karnowski wykazywał, że wszystkie te audycje negatywnie wpłynęły na wizerunek miasta Sopotu, odstraszały potencjalnych turystów od przyjazdu do kurortu, a także inwestorów. „Przedstawiały obraz miasta niezgodny z rzeczywistością, co stanowi zagrożenie dla kontynuowania przez Sopot działań kulturalnych oraz samorządowych wskutek utraty zaufania od współorganizatorów”. Dodawał też, że te szkalujące Sopot informacje ukazały się w mediach publicznych, finansowanych z naszych podatków. Były też powielane na mediach społecznościowych. Ponadto, jak twierdził nigdy nikt go do Telewizji nie zaprosił, aby mógł wyjaśnić mieszkańcom sporne kwestie. Zaprzeczyła temu Strzemieczna-Rozen, gdyż w jednym z tych programów prowadzący w pierwszych minutach powiedział, że władze Sopotu nie przyjęły zaproszenia.
Karnowski zarzucił Telewizji, że nie opublikowała jego sprostowań po każdym wyemitowanym programie. Dyrektor TVP3 Gdańsk wyjaśniała, że na wszystkie otrzymane z sopockiego magistratu rzekome sprostowania odpowiedziała, iż nie były to sprostowania, bo nie wyjaśniały tematu, a były opiniami, a te zgodnie z prawem prasowym nie nadają się do publikacji jako sprostowania. Zapraszała też prezydenta Karnowskiego do wizyty w gdańskiej Telewizji w celu odpowiedzenia mieszkańcom Sopotu na kontrowersyjne pytania.
Wypowiedź Jacka Karnowskiego, a także Joanny Strzemiecznej-Rozen opierała się na sformułowaniach zawartych w pozwie. Toczyła się więc „przepychanka” słowna, dotycząca nieprecyzyjnych sformułowań, przerywana ostrymi wystąpieniami pełnomocników obu stron, a często uciszana przez Sędziego Piotra Kowalskiego. Z wypowiedzi dziennikarzy, do pytań skierowanych do Jacka Karnowskiego dołączył się Jakub Świderski, wynikało, że zamieszczone w pozwie zwroty były jedynie zbliżone, mające inne znaczenie, w stosunku do słów, które wypowiedziano w materiałach emitowanych przez TVP3 Gdańsk.
Na przykład w kwestii dotyczącej sopockiego dworca kolejowego autorowi programu chodziło o wybudowanie dużego, kilkupoziomowego centrum handlowego z wydzielonym pomieszczeniem na cztery kasy biletowe i kilkoma ławkami do siedzenia oraz automatami z napojami, a nie o stary dworzec kolejowy, którego nie ma. Problem bardziej polegał na różnicy gustów, bo obecny budynek nie wpisuje się w „atmosferę” kurortu, czyli starą, willową zabudowę miasta i powoduje pewien dysonans architektoniczny, ale takie są czasy, co podkreślił Sędzia Piotr Kowalski. W wielu miastach na dworce wchodzi się przez galerie handlowe, co staje się normą, ale nie wszystkim się to podoba. Autorowi audycji chodziło też o kwestie finansowe, własnościowe, na co zwracają uwagę mieszkańcy wypowiadający się w owych programach.
W wymienionych przez powódkę audycjach znalazła się też audycja satyryczna, która kieruje się zupełnie innymi prawami niż informacyjna. Ma bowiem charakter prześmiewczy, czego nie zaakceptowali włodarze Sopotu, uznając, że jest obrażająca ich, a przede wszystkim miasto. Sędzia Kowalski kilka razy zwracał się z prośbą do prezydenta Karnowskiego oraz mec. Moniki Nowińskiej-Retkowskiej, aby pytali Strzemieczną-Rozen o fakty, a nie o ocenę.
Jakub Świderski w jednym z pytań do Karnowskiego zastanawiał się, dlaczego prezydent Sopotu chciał, aby ewentualny nakaz zamieszczenia przeprosin, po zakończeniu toczącego się procesu, ukazał się na portalu Onet, a także w Rzeczpospolitej? Ponoć te przeprosiny mogą go kosztować kilkaset tysięcy złotych, a przecież audycje zostały wyemitowane w TVP3 Gdańsk, a nie na portalu Onet, czy w gazecie Rzeczpospolitej. Aby doprecyzować niezgodność zarzutów miasta wobec wypowiedzi zawartych w audycjach na kolejnej rozprawie ma zostać przedstawione nagranie jednego z programów. Można będzie wówczas prześledzić tekst pozwu ze słowami uczestników programu.
MARIA GIEDZ
(źródło: Miasto Sopot przeciw TVP3 Gdańsk, sdp.pl)